*Ash pov*
Gdy dostałem sms'a od Brandon'a nie myśląc ani chwili pokazałem
wiadomość chłopakom. Nie byliśmy przygotowani. Ale mam nadzieję, że bez broni i
innych rzeczy uda mi się wykonać zadania... Nie mogę jej zostawić poczułem w
niej bratnią duszę. Gdy będzie po wszystkim wyznam jej coś... Tu nie chodzi
tylko o miłość... "Pierwsze zadanie: weź swoje auto i jedź na północ
Sydney tam w zaułku jednej ulicy znajdziesz Ford'a zostaw swój samochód a weź
ten, który tam będzie. Jedź nim z powrotem skąd przyjechałeś. Myślałeś, że
będzie tak łatwo? Po pierwsze auto kradzione po drugie bomba pod spodem.
Skusisz jedno uderzenie. Bądź czujny... Masz godzinę" Schowałem telefon do
kieszeni skórzanej kurtki po czym wyszedłem z domu.
-Ashton gdzie jedziesz?!- krzyknął Calum wychodząc z domu.
-Ratować Sophii- powiedziałem wsiadając do auta odjechałem z
piskiem opon. Teraz nic innego się nie liczyło tylko to żeby ją uratować, żeby
nie doszło do tego najgorszego... Nie przeżyłaby tego poddałaby się im od razu.
Godzina? Tylko? Jedna cholerna godzina? Potrzebuje jakiś 30 minut na samo
dojechanie ale jak się pośpieszę będę w jakieś dwadzieścia. Gdy już byłem na miejscu
swoje auto postawiłem koło jakiegoś opuszczonego, starego sklepu. Cholera jak
odpalić to gówno. W pewnym momencie przypomniałem sobie o bombie. Może tam są
ukryte kluczyki? Może tam jest kolejna wskazówka? Było słuchać Michael'a jak
pierdzielił o rozbrajaniu tego cholerstwa. Właściwie przetnę kabelki wyjmę
kluczyki i jestem w domu. Wyjąłem scyzoryk, który zawsze ze sobą wszędzie
woziłem. Wsunąłem się pod spód auta... Jest bomba! Tykająca na dodatek...
Wskazywała 3 minuty 12 sekund. Musiałem czym prędzej zrobić to co do mnie
należy. Rozwalić to tykające gówno. Ashton dasz radę znajdowałeś się w gorszych
sytuacjach tu chodzi o życie Sophii.. Dobra tylko teraz gdzie to wyrąbać? Ach
tak śmietnik głupi Irwin... Eh... Wyrzuciłem bombę do śmietnika kluczyki były w
środku przekręciłem stacyjkę i odjechałem. Czy Brandon wspominał coś, że będę
jechał kradzionym autem? Jeszcze psów brakowało... Do końca zadania zostało mi
jeszcze 15 minut muszę jechać skrótami inaczej się nie da dojechać w kwadrans
do domu jej starych. Zadzwoniłem do Calum'a.
-Kurwa Hood... -warknąłem przez słuchawkę.
-Co?- krzyknął.
-W sypialni jej rodziców jest sejf. Spytajcie się Elisabeth o
szyfr. Trzymają tam broń będę jej potrzebował. Zabawimy się- powiedziałem
wjeżdżając w las.
-Yyy no okej. Ale będzie mały problem.- powiedział Hood.
-Co znowu?- krzyknąłem.
-Rodzice są. -powiedział przełykając ślinę.
-To niech Elisabeth idzie. Nara- krzyknąłem po czym się
rozłączyłem.
Miałem jeszcze pięć minut na dojechanie do willi jej rodziców.
Zostało mi jeszcze kilka pieprzonych zakrętów. Jest wreszcie byłem na miejscu.
"Podobało się? Kolejne zadanie jutro teraz się wyśpij bo czeka Cię niezła
zabawa Irwin i nas też"
-Hood!- krzyknąłem wpadając do domu jak poparzony.
-Co jest?- zapytał wstając z sofy.
-Kolejne zadanie jutro... -powiedziałem drapiąc się po
karku.
-Trzeba jechać po broń. -szepnął.
-No będzie trzeba. -powiedziałem.
-Panie Blake?- zapytałem.
-Tak chłopcze?- zapytał ojciec Sophii.
-Możemy zostać tu na noc? -zapytałem nie zręcznie.
-Tak możecie. -powiedział klepiąc mnie po plecach.
-Dziękujemy! -krzyknąłem.
Miło mi ogłosić, że Twój blog został nominowany do Liebster Blog Award :D Szczegóły:http://reversion-fanfic.blogspot.com/p/liebster-blog-award.html Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńDziękuję :3
OdpowiedzUsuń